Skoro mój blog ma być wspomnieniono-lajfstajlowo-nijaki to nie może tutaj zabraknąć zdjęć z szeroko pojętego "na co dzień". Przyszedł ten przykry czas kiedy musiałam w końcu wraz z koleżanką wziąć się w garść i w myśl idei "deadline to najlepsza motywacja" nieco przyspieszyć realizację naszego projektu, którego hasło przewodnie brzmi "Dzień z życia Stażysty". Ponieważ pokazywanie jak w różnych ciuchach (mijajacy czas) robi się właściwie to samo (procedury) poszłyśmy o krok dalej i uzbroiłyśmy tytułowego Stażystę w supermoce.
Co z tego wyniknie?
Eee... trudno powiedzieć, bo mimo wszystko sprawa projektu wciąż jest otwarta. Niemniej na pewno pochwalę się efektem końcowym o ile nie będzie to wymagało chodzenia potem z papierową torbą na głowie ;)
Co poza tym? Szkolę się w kolejnym zespole, zespole w którym prawdopodobnie będę gościć nieco dłużej. Sesję dobiłam niczym Szewczyk Smoka Wawelskiego (dziadostwo dręczyło mnie od 17 maja a puściło dopiero 10 września!), pozostaje mi więc czyhać aż pojawi się nowy plan zajęć i zarezerwować pół dnia na koczowanie pod dziekanatem...
M.
Kto ci taką fotę w lustrze machnął :D? Jaka piękna cera :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka. Cera nie jest w rzeczywistości taka piękna, niestety poza policzkami gładko nie jest;)
Usuń