niedziela, 22 września 2013

Humory i humorki

Czy kupiliście coś kiedyś tylko dlatego, że coś jest, hmmm, ładne? Dokładnie to zrobiłam wczoraj - po kilku miesiącach westchnień kupiłam kiepsko napigmentowaną (chociaż z bazą w sumie daje radę) paletkę, do której miłość rozpalała mnie gdy tylko któraś z dziewczyn wrzucała ją na bloga. Po dość ciężkim  a przed bardzo ciężkim pod względem organizacji tygodniem potrzebowałam poprawić sobie humor... no i bęc.


Zastanawiałam się wczoraj skąd ta miłość do niej i oświeciło mnie - po tym poście (klik!). Swoją drogą... Dlaczego ja jeszcze nie mam tej matowej, śliwkowej szminki?!

Jakkolwiek nigdy w życiu nie poleciłabym takiej paletki kosmetycznej maniaczce tak dla mnie - w sumie laika - jest super. Przy dobrze napigmentowanych cieniach zwykle około godziny 11 przeżywałam koszmar "ale bladym świtem, w łazience, to ja wyglądałam zupełnie inaczej!"... Tutaj mi to zdecydowanie nie grozi. Złotawy beż fantastycznie rozświetla oko, turkus można wysłać na casting do roli kolorystycznego akcentu, purpura nie daje efektu sińca a całość można w sumie wycieniować tym śmiesznym burym fioletem. No jak dla mnie full wypas bo przecież shopping is cheaper than psychiatrist.

Bez odbioru,
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Follow on Bloglovin