środa, 29 maja 2013

Bloguję więc jestem

Zastanawiałam się wczoraj nad istotą blogowania, które uskuteczniam od 2004 roku: wpierw pisałam dla siebie i znajomych wspaniały, pełny zwierzeń nastolatki, "nakrapiany" w motyle (uwielbiam motyle!... pewnie jeszcze nie raz o nich wspomnę; szablon w motyle pochodził ze strony milkszejk.prv.pl - pamięta ktoś jeszcze taką stronę?) pamiętniczek, który przetrwał aż do 2009 roku. Nie wiem niestety ile pozostało z niego w sieci (w pewnym momencie zmieniłam serwis i przeniosłam wszystkie notki, ale co zrobiłam potem...?), a moje luki w pamięci nie pozwalają mi na odgrzebanie jego zgliszczy ;)

W tak zwanym międzyczasie prowadziłam również fotobloga, dla zupełnie innego grona odbiorców. Bardzo żałuję, że usuwając jego zawartość przed światem nie zadbałam o to, by pozostawić ją dla siebie - mądry Polak po szkodzie. Potem z blogowaniem i blogami bywało u mnie różnie, ale jedno jest pewne: ile razy od blogowania uciekam tyle razy za tym zaczynam tęsknić... Jest to zapewne jakaś swoista forma uzależnienia od ekshibicjonizmu o której mógłby dużo powiedzieć losowo wybrany psycholog (ale z uwagi na to że do bycia psychologiem mi daleko daruję sobie wywody na ten temat).

Wraz z rozpoczęciem mojego detoksu od blogowania (2009) stało się coś dziwacznego - blogi zaczęły być coraz bardziej modne. Jak grzyby po deszczu zaczęły wylęgać się szafiarki, a niedługo potem blogerki urodowe (dlaczego dla nich nikt nie wymyślił żadnej fajnej nazwy?), Kominek z kolei wyniósł się z zakurzonego blox.pl i zamienił pisanie o Dr.Oetkerze oraz kobietach w niezły biznes... Istna rewolucja. Kiedyś powiedziałabym, że prowadząc bloga nim było to modne niczym Norwid wyprzedziłam epokę w której przyszło mi żyć, ale dziś używa się raczej słowa "hipster". 

Świat się zmienił, z prędkością Usain'a Bolt'a  (apostrofy to ukłon w stronę speca od apostrofów z alternatywnego bloga polskiej alternatywy, który to spec grasuje na wizaz.pl) uciekł mi gdzieś hen daleko a ja często mam problem aby odnaleźć siebie w przesyconej komercją blogosferze.

Bloger - za moich czasów kiedyś nawet nie było takiego słowa!

2 komentarze:

  1. Dokładnie, pamiętam jak zaczynałam blogować na onecie w 2004, a potem na mylogu, na blog.pl, wtedy blog był po prostu zwykłym pamiętnikiem i tyle. A teraz blogowanie jest trendy ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też był onet, potem mylog, następnie ownlog (tam przeniosłam całego bloga) znów mylog, a potem mi to wszystko gdzieś uciekło ;) A szkoda, fajnie byłoby sobie powspominać jak widziało się świat będąc w sumie jeszcze dzieckiem :)

      Usuń

Follow on Bloglovin