piątek, 1 lutego 2013

Styczeń

Post ten będzie mieć formę nijaką, ponieważ ma na celu podzielenie się refleksjami, które naszły mnie w styczniu. Będzie więc o lenistwie, nielubieniu siebie za swoje wady, lenistwie i zabijaniu drzew, czekoladzie oraz złości, bo miesiąc minął mi na nauce, nauce, spaniu, nauce, powątpiewaniu, składaniu samej siebie w całość, nauce, nauce, jedzeniu czekolady, złoszczeniu się, nauce, spaniu, nauce, domywaniu się z resztek czekolady, nauce i spaniu.


Zdjęcie przedstawia kwintesencję mojej złości, nauki, nauki, nauki, powątpiewania, leczenia czekoladą, nauki, nauki, spania, nauki, składania siebie w całość, nauki, czekolady i prawdopodobnie gdybym natrafiła na nią dwa lata temu i w tym samym czasie porzuciła genialny pomysł uczenia się na ostatnią chwilę na rzecz systematyczności, to ze wszystkiego pozostałoby jedzenie czekolady, spanie oraz nauka.

*opada kurtyna
kończymy dramat w trzech aktach czyli trzy semestry (w tym jeden nadprogramowy) z rachunkiem prawdopodobieństwa*



Światli krytycy o obejrzanym spektaklu:
Niezwykły dramat psychologiczny z mnóstwem nieprzewidywalnych zwrotów akcji oraz szczęśliwe zakończenie godne komedii romantycznej - wydawało się, że ta para nie może być razem i pomimo ogromnych chęci z jej strony nigdy razem nie będzie, ale w myśl powiedzenia "kto się czubi ten się lubi" również i on dał się przekonać, aż w końcu stworzyli niesamowity, niepowtarzalny duet.
Obsada aktorska pełna znakomitych osobistości, reżyser - samo życie. Czego chcieć więcej? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Follow on Bloglovin